Po 10 godzinach jazdy trasą Berlin, Monachium, Innsbruck dotarliśmy do Schaller, tuż za Neustift. W okolicach Monachium o dziwo nie było korków, tylko deszcz przeszkadzał nam w podróży.
Apartament bardzo ładny, położony bajecznie, przy rzeczce, 15 km od Mutterberg. Do głownej stacji lodowca Stubai ok 20 min jazdy. Ski bus w pobliżu apartamentu. W apart.czysto, właścicielka bardzo miła rozmawia po niemiecku i angielsku. Położenie nad uroczą górską rzeczką w pobliżu głównej drogi na Stubai, ale okna są od strony rzeki więc hałasu nie ma. Jako ciekawostka -właściciel hoduje 2 lamy, ale w obawie przed opluciem nie próbowaliśmy zaprzyjaźnić się z nimi.
Cena bardzo przystępna (jak na Austrię). Do dyspozycji gości jest apartament składający się z dwóch sypialni 2+3, pokoju dziennego(rozkładana kanapa) kuchni i łazienki+taras. Drugi, to ładnie urządzony pokój z łazienką (bez dostępu do kuchni)(chyba że jedzie się ze znajomymi którzy zajmują apartament.POLECAM!
http://www.bachstelze.org/english/
Stubai:
Tras narciarskich do wyboru, ale niestety nie były super przygotowane tzn muldy powstawały już od rana.
Wyciąg czynny od 7:30 więc może o 9 miały prawo już być zniszczone, hm??
Natomiast zaszokowało mnie oznaczenie trasy nr 4a - jako niebieska. Niebieska, czyli w ogólnie przyjętym oznakowaniu powinna być łatwa, ale biedni początkujący co wybrali się tą trasą. Jest bardzo długa i tylko jedna możliwość - jak się wpakowałeś/łaś to musisz dojechać do pośredniej stacji gondoli, którą co prawda widać, ale jakże daleko i nisko. ;-)
Pogoda w kratkę 3 dni mgły i opady śniegu, a 3 całkiem ładne, że nawet leżakowanie było możliwe.
Widoki bajeczne, zwłaszcza jak mgła opadła i pojawiły się, aż do horyzontu, ośnieżone szczyty.
I jeszcze wyjaśnienie do zdjęcia z ptaszyskiem.
Otóż, siedzimy sobie przed knajpą Gamsgarten (2620 m npm), pierwszy dzień świeci słońce, podziwiamy widoki, cisza, gdy nagle, bęc. Na stół spada kość! Natychmiast głowy w górę, ale pod słońce nic nie widać. Skąd ta kość? (taka troszkę ogryziona).
Sprawa wyjaśniła się po chwili, narciarze się rozeszli, to zleciały się ptaki. Każdy próbował doskoczyć do kości, ale (chyba najsilniejszy) nie dopuszczał ich do swojej zdobyczy. Po chwili przymiarek, złapał w pazury (może szpony, nie znam się) i odleciał. Zastanawiamy się jak one żyją w tej krainie wiecznych lodów, gdzie wszystko co mogłoby być posiłkiem przykryte jest grubą warstwą śniegu.Czyżby żywily się tylko resztkami z talerzy turystów?