Nie mogę się zebrać, żeby uzupełnić wpisy tego wyjazdu. Nic mi nie pasuje. Wpisałam w opisie "wyjazd za 5 minut", bo była to prawda, a teraz nie mogę tego zmienić. Denerwuje mnie to, bo jest bez sensu. Niekończąca się wyprawa, jak sójka za morze.
Zimno się zrobiło i nagle jesiennie. W dwa dni wszystko się zmieniło, z ciepłej babiolatowej jesieni, zrobiła się smutna jesień. Drzewa liście gubią, kasztany pospadały.
Weekend w Łągowie bez wątpienia był jak dla mnie wyjazdem zamykającym wojaże kamperkowe 2011. Chłopaki z www. karawaning.pl jeszcze się gdzieś umawiają, ale mnie to już nie nęci.
Podsumowując weekend w Łagowie spędziliśmy bosko.
Przyjechaliśmy na kemping koło kawiarni Anna (wcześniej znalduje się kemping U Michała, ale właśnie ten nam ktoś na forum polecił. Ustawiliśmy się przy samej linii brzegowej przepięknego jeziora Łagowskiego, z widokiem na wieżę zamku Joanitów.
Już po ciemku (teraz 19:00 i już ciemno się robi) poszliśmy na spacerek do parku przy podzamczu.
Klimat fantastyczny. Za furtką zaczyna się inny świat jak w Tajemniczym Ogrodzie. Wita nas olbrzymie drzewo z rozpostartymi konarami. W życiu takiego nie widziałam! konary nisko osadzone długie po kilka metrów!!!! wydają się jakby chciały Cię przytulić. W tle,w tafli jeziora przegląda się księżyc. Spacerujemy po parku w półmroku świateł oświetlających taras zamku. Dostrzegamy następny piękny okaz, ale jakże inny. To wysoki dąb o bardzo grubym pniu. Przy każdym powiewie wiatru spadają żołędzie stukotając o kamienie ścieżki. Trochę strach, bo jak spadnie któyś na mnie to chyba będzie bolało. Niepokój wywołuje też myśl, że może zaraz ktoś zamknie furtkę do parku i będziemy mieć problem z wyjściem. W tym półmroku zapewne nas nie widać, Szybki rachunek i ... no tak nie mamy żadnego numeru telefonu do kogokolwiek z Łągowa!. No to w nogi -wracamy!.
eee
Strachy na lachy.
Furtka owszem jest i nawet można ją zamknąć, ale obok wielka dziura w płocie. Spokojnie OTWARTE 24/7!