W porównaniu w Łebą w Rowach było jeszcze pustawo. Tu na dugi weekend turyści nie przyjechali, a może tu zawsze spokojniej niż w dużej Łebie?
Mnie, w każdym razie, bardziej odpowiada spokój, więc Rowy z zapleczem w postaci Słowińskiego Parku Narodowego i rzeki Łupawy bardzo przypadły do gustu.
i jeszcze, o czym już wcześniej pisałam, przeurocze pole namiotowe Jurkowo, teraz puste, ale w sezonie odpoczywa tu wielu fanów tego miejsca. Jakżeby inaczej skoro wszystko tu jest, morze, rzeka, ryby w rzece (dla wędkarzy) i ...
w pobliżu, przy mostku najpyszniejszy shake w milkshake barze.
Jeśli będziecie w Rowach koniecznie spróbujcie shake, mają 100 smaków, a każdy poezja.
Żałuję, że nie nagrałam na kamerze zachwytów kolejnych osób próbujących wyroby z milkshake baru i cieszę się, że już wróciłam do domu, bo bym strasznie przytyła, ale nie sposób się oprzeć tej pychocie.
i to już koniec relacji z pobytu nad morzem w czasie długiego weekendu, ale za kilka dni zaczynamy urlop, więc znów nazbieram materiały do opisywania.