Kontynujemy podróż drogą nr 5 i 60 w kierunku Olden i dalej pod lodowiec Briksdal. Mijamy po drodze jezioro Oldevatnet, które urzeka nas zaskakującym kolorem turkusowo-szafirowym Czyżby ktoś farbkę rozpuścił w jeziorze?
WNNSSO
Zatrzymujemy się na parkingu/kampingu pod lodowcem. Szybka decyzja, jeśli zostajemy na kampingu, to nie musimy płacić za parking (ten sam właściciel). Otoczenie choć piękne, trochę mnie przeraża. Zimno bije od lodowca, cały kamping w głębokim cieniu wysokich gór, wodospad z olbrzymią ilością wody groźnie huczy. Strumień górski – toczący duże ilości rozpędzonej wody ma problemy z utrzymaniem się w korycie. Woda kipi na zakrętach i ledwie mieści się pod mostkiem.
Parking – 40 NOK.
Szlak prowadzi lekko w górę ... WNNSSO*.
Przy sklepie można wykupić dojazd wózkiem akumulatorowym, ceny nie pamiętam, ale jak wszystko w Norwegii -drogo, potem przed nami cudowny wodospad a poniżej mostek. Jak przejść przez niego skoro woda bryzga na wszystkie strony??? Aparat pod kurtkę i szybkim truchtem myk na drugą stronę. Wszystko mokre !!! ale wesoło, zaraz wyschnie. Dla takich widoków warto zmoknąć. Powyżej wodospadu pojawia się tęcza.
Lodowiec, a właściwie jeden z jęzorów do którego się zbliżamy ma kolor śniegu/lodu zadziwiająco błękitny.
Doszliśmy do lodowca, a właściwie w jego pobliże, bo dalej szlaban i ostrzeżenie, że lodowiec jest w ciągłym ruchu i może być zagrożeniem dla turystów.
Wracamy innym szlakiem, już nie przez mostek. Ilość pięknych wodospadów i widoków zniechęca nas do robienia kolejnych zdjęć. Kto i kiedy ,będzie takie ilości zdjęć oglądał?
Wizyta w sklepie, jak wszędzie drożyzna, ale ceny we wszystkich sklepach zbliżone, więc na okazje nie ma co liczyć.
* - WNNSSO- Widoki tak piękne że nawet nie staram się opisać :-)