Wyprawa zaczęła się z wioski Santo Antonio (Swiętego Antoniego) położonej wśród wydm, gdzie kobiety wyplatały kosze, torby makatki z liści palmowych. Jedną torbę kupiłam i mam ją do dzisiaj, choć to już tyle czasu minęło.
Następnie przeszliśmy nad rzekę Imbassai i łódkami canoe płyneliśmy aż do ujcia, gdzie rzeka wpada do oceanu.
Niezwykle piękne widoki nie zosały uwiecznione, bo wtedy jeszcze miałam kiepski aparat - 36 zdjęć i koniec kliszy.