Poranek wita nas słoneczkiem, ale zaraz zachodzi za chmury. Jeszcze nosa nie wychyliliśmy z domku, gdy tknięta przeczuciem rzucam okiem na termometr. Za zewnątrz.brrr.. zaledwie +0,2 C, czyli prawie mróz! Nam ciepło, ale myślę o tych co noc spędzili w namiotach.
Wyruszamy szlakiem niebieskim, mając w planach odwiedzenie wszystkie skałek opisanych na mapie. Robimy wielką pętlę wpierw szlakiem niebieskim, a potem czerwonym. Zupełnie bez sensu, bo wszyskie skałki nie są na trasie szlaku, lecz należałoby zbaczać z drogi na nieoznakowane przecinki. Nie przyszło mi do głowy, że w rezerwacie można zbaczać ze szlaku. Tak, więc widzieliśmy za gęstą zielenią drzew tylko majaczące Skały Kroczyckie, g. Łysak, g. Popiełową, ale nie odpuściliśmy ( a warto było) Góry Zborów.
Ze szczytu, tuż przy obelisku rozpościera się piękna panorama na całą okolicę. Widać kościół w Kroczycach, kemping w Podlesicach, a z drugiej strony prostą (z akcentem na prostą, bo to się w Polsce rzadko zdarza) szosę do Żarek. Wygląda jak wstążka do nieba (patrz zdjęcie).
Górę Zborów polecam, bo okazało się, że bardzo łatwo dostać się na szczyt od strony drogi asfaltowej Kroczyce - Żarki, a widok i łatwe podejście warte są odwiedzin.
Wracamy na kemping, jeszcze tylko zdjęcie na górę Zborów, bo wczoraj owszem, rozglądaliśmy się, ale dopiero teraz umiemy ją rozpoznać, co nie jest trudne po widocznym obelisku) i wyruszamy na parking hotelowy. Dziś imprezka pożegnalna.