Zaplanowaliśmy na niedzielę spływ Wartą. Pogoda figle płata i dzisiejszy poranek kilku dniach upałów zapowiada się na raczej deszczowy. Pociecha w tym, że temperatura całkiem przyjazna, więc jednak spływ się odbędzie. Jedziemy z przyjaciółmi autem z dwoma kajakami na dachu do Radzewic tj. ok 30 km od Poznania. Na cyplu zwanym Święconką, na zakolu koryta Starorzecza Warty spławiamy kajaki.
I ...z pewnym niedowierzaniem, ale jednak ...
Tak,.. byłam pełna obaw, czy Warta jest odpowiednią rzeką do organizowania spływu. Pamiętam nie najlepsze czasy dla tej rzeki. Wtedy do był raczej ściek.
Nie chciało mi się wierzyć, że Warta może być taka piękna. Rzeka odradza się i ładnieje. Określenie, że pachniała (jak np. Brda) to byłoby za dużo powiedziane, ale o brzydkim zapachu mowy nie ma. W czasie spływu wielokrotnie widzieliśmy żerujące ryby i wędkarzy co świadczy, że nie jest zatruta. Widoki malownicze, bo rzeka szeroka (to najszersza jaka spływałam). Wszystko to sprawiło, że nabrałam przekonania, że warto Wartą spływać.
Zaczynamy na 276,1 km spływu. Szlak jest bardzo ładnie oznakowany i prawie na każdym kilometrze pojawia się tablica informująca, ile jeszcze zostało do ujścia rzeki do Odry.
W chwilę po wypłynięciu wypływamy ze starorzecza i spływamy Wartą.
Bez wiosłowania, radośnie suniemy, bo nurt jest bystry, Mijamy gęste lasy i zarośla Rogalińskiego Parku Krajobrazowego.
Przed nami zrywają się do lotu wielkie ptaki, drapieżniki, wystraszone nasza obecnością. Musimy zachowywać się ciszej, bo wszystkie się płoszą.
Po prawej pojawia się kikut wysuszonego starego dębu z dużym opuszczonym gniazdem -to miejsce skąd można udać się w kierunku pałacu Raczyńskich i odwiedzić stare słynne dęby Lecha , Czecha i Rusa.
My płyniemy kawałek dalej i zatrzymujemy się na mierzei.
Przepłynęliśmy już 11 kilometrów - pora rozprostować kości.
Zachwycają mnie brzozy rosnące na skraju rzeki, bo mają niespotykanie szerokie pnie. Chyba muszą być bardzo stare. Uwieczniłam je na zdjęciu.
Płyniemy dalej, pojawia się słońce, dość silnie przygrzewa. Na takiej szerokiej rzece nie znajdziesz cienia, drzewa rosną przy brzegach, ale to jest stosunkowo daleko, więc cienia jest niewiele. Ok, powiedzmy szczerze, jest tzw patelnia. Promienie odbijają się od wody i przypiekają bezlitośnie. Kremy z filtrem idą w ruch. Ouuu.. czapki na głowę nie wzięłam, rano było deszczowo kto by przypuszczał ,żę tak się może wypogodzić.
Jesteśmy na 264,9 kilometrze z oddali widzimy zabudowania, chwilę później wyłania się most. Ruch na nim dość spory, bo to droga łącząca duże miasta Mosinę i Kórnik.
Za mostem przekraczamy granicę Wielkopolskiego Parku Narodowego (WNP), pojawiają się piękne, dzikie tereny. Żadnych zabudowań -sama natura. Cudnie!
Na 259 km mijamy Puszczykowo. To miasto położone w sercu Parku Wielkopolskiego, między innymi słynie z muzeum Arkadego Fiedlera podróżnika i pisarza (np. Dywizjon 303, Orinoko”). Więcej informacji na:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Arkady_Fiedler
http://www.fiedler.pl/
Nad brzegiem Warty widzimy wiele osób plażujących i spacerujących. Jest niedziela ludzie odpoczywają. Fajnie mają, tu jest bardzo ładnie.
Płynąc dalej widzimy po prawej ujście małej rzeczki to znak, że wypływamy z WNP.
Teraz zaczynają się przemysłowe zabudowania- to już Luboń. Stare zniszczone (po prostu ohydne) budynki Zakładów Nawozów Fosforowych i betonowe zaniedbane nadbrzeże. To chyba najbardziej nieciekawe miejsce z całego spływu, ale zaraz potem Warta nas przeprasza za niedogodności i rozlewając się w szerokim korycie ukazuje nam swoje wspaniałości. Mijamy wielu wędkarzy , którzy łowią stoją w wysokich gumowcach na mieliznach rzeki. Znów płyniemy przez ładne tereny, z brzegami pełnymi zatoczek i gęstych zarośli.
Sielanka nie trwa długo, bo na horyzoncie pojawia się most. To miejsce, którego byłam bardzo ciekawa. Most autostrady A2 Poznań-Warszawa. Dla mnie to ekscytujące przeżycie, przepłynięcie pod autostradą, gdy nad naszymi głowami pędzą auta. Most jest bardzo nowoczesny, ładnie wymalowany.
Następny, to most kolejowy na Starołęce (to już Poznań), za nim zaczyna się lasek Dębiński, w którym znajduje się ujęcie wody dla Poznania. Chwilę później przepływamy pod mostem
na ulicy Hetmańskiej i po prawej stronie zaczynają się wysokie bloki osiedla mieszkaniowego Rataje.
Kończymy nasz spływ przy przystani wodnej klubu wioślarskiego przed mostem na ulicy Królowej Jadwigi na 244,2 km spływu. Można powiedzieć, że dopłynęliśmy do domu.
Przez 6 godzin pokonaliśmy 32 km bardzo ładnej widokowo rzeki Warty.
Już z lądu ostatnie zdjęcia katedry pomiędzy mostami Królowej Jadwigi i św Rocha.
Spływ rzeką Wartą polecam, bo:
1/ jest łatwy -brak przeszkód w nurcie
2/ piękne widoki
3/ dzięki wartkiemu nurtowi Warty niewiele potrzeba wysiłku, a wiele wspaniałości można zobaczyć.
4/ woda w rzece, choć nie przezroczysta, nie jest zanieczyszczona
5/ są ryby
6/ ciekawostka, mało kto wie, że główne źródło Warty zaczyna się w kaplicy św Nepomucena (więcej w moim wpisie „Jura Krakowsko-Częstochowska maj 2011”)