Ranek budzi nas pochmurno-deszczowy, zimnawo i mokro. W taka pogodę wszelkie plany biorą w łeb.
Wracamy do domu, mamy jeszcze w planach zwiedzanie zamku Olsztyn, ale rozpadało się i omijamy zarówno Olsztyn jak i Złoty Potok.
W drodze łapią nas trzeciomajowe opady śniegu. Kamperzyca na letnich laczkach przechodzi chrzest śniegowy, ale kochaniutka jest, trzyma fason i pędzi do domku.