Wczesnym rankiem miałam okazję zobaczyć wspaniały widok. żałuję że nie zrobiłam zdjęcia, ale widok podziwiany był z pozycji leżącej w łóżku a aparat daleko. Zresztą i tak nie oddał by tego co widziałam. Spróbuję może uda się opisać. Jezioro słabo oświetlała poświata mającego zamiar wschodzić słońca, więc widoczne były tylko zarysy sylwetki wędkarza, który nieruchomo stał nad brzegiem jeziora. Natomiast jego stercząca wędka ginęła w unoszących się nad jeziorem i szybko przesuwających się oparach. Widok bardzo tajemniczy a jezioro raczej przypominało parujące wody termalne, a nie zimną otchłań.
Wracając do tematu :godzina 7:30 wyruszamy do lasu. Jesteśmy w lesie pierwsi - niestety nie było do czego się tak spieszyć. Grzybów jak na lekarstwo. Nałaziliśmy się sporo i nóżki bolały.W sumie nazbieraliśmy po pół koszyka każdy. Na 4 obiady starczyło. Zbiór na zdjęciu.
.