Geoblog.pl    BoRa    Podróże    2012 Kamperem po Polsce    Pszczewski Park Krajobrazowy -weekend nad j. Lubikowskim
Zwiń mapę
2012
14
lip

Pszczewski Park Krajobrazowy -weekend nad j. Lubikowskim

 
Polska
Polska, Lubikowo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1334 km
 
10 km od Międzyrzecza na terenie Pszczewskiego Parku Krajobrazowego spędziliśmy weekend nad Jeziorem Lubikowskim. Jest to największe i najgłębsze jezioro Pszczewskiego Parku Krajobrazowego.

Czym jeszcze się wyróżnia?
Panują tu świetne warunki wiatrowe do uprawiania windsurfingu, długo płytkie dno zapewnia początkującym komfort i bezpieczeństwo.
Ja chwilę postałam na desce, pełna pasji szybko się zniechęciłam, bo deska strasznie chybotliwa jest, a ja nie lubię wpadać do wody. Już wiem, windsurfing nie dla mnie.

NIe chce się wierzyć,a z drugiej strony serce się raduje, bo jezioro ma krystalicznie czystą wodę, Stoję na pomoście i widzę głębokie dno. Niesamowity i dawno już zapomniany widok.Można obserwować ryby buszujące w trzcinach. Widziałam różne rybki, płotki, a nawet małego szczupaczka..
Jezioro otaczają wysokie skarpy porośnięte lasem,wokół wydaje się że są to tereny dzikie ale...
no właśnie, ale zrobiliśmy odkrycie co (a właściwie kto) w lesie się kryje.


Rozbiliśmy biwak w ośrodku wypoczynkowym Ada. W sobotę i niedzielę zwiedzaliśmy teren na rowerkach.
Sobota - kierunek wały przeciwpowodziowe Warty. Przez Goraj i dalej do rzeki, po wałach powodziowych wzdłuż Warty. Od strony północnej widzieliśmy czarne kłębiące się chmury. Nas deszcze nie złapał, ale w niedzielę dowiedzieliśmy się o katastrofalnej nawałnicy jaka przeszła przez zachodniopomorskie, sięgając aż do Trzcianki, czyli nie daleko nas po drugiej stronie Warty. Wielkie straty, dobrze, że nas to ominęło.

Niedziela- :-) już się uśmiecham na wspomnienie tej trasy.
Jedziemy z zamiarem objechania j. Lubikowskiego zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Pierwszy przystanek - folwark Helena.

http://www.folwarkhelena.pl/

Ciekawe miejsce, ładnie położone, dużo koni, ale do jeziora L daleko.
Kierujemy się z powrotem do jeziora i jedziemy dalej.
Piękne lasy, teren urozmaicony , trochę górek, widoki cudne.
Dojeżdżamy do dzikiego kąpieliska -to nie jest j. Lubikowskie, bo kąpielisko po lewej.
Natomiast po prawej, na skarpie dostrzegamy namiot, potem przyczepę. Wjeżdżamy na skarpę, a tam całkiem dzikie pole kempingowe. Dzikie, ale namiotów, przyczep i kamperków sporo.
Bosko. W lesie, bez prądu, pomiędzy dwoma jeziorami, w jednym można się kąpać, w drugim łowić ryby w wysokiej skarpy. Okazuje się, że teren jest dziedziczony z dziada pradziada a właściciel tych terenów pobiera opłaty za to bajeczne miejsce. (ale chyba niewielkie).
Co więcej, jedziemy dalej trzymając się jednak brzegu j. Lubikowskiego (bez mapy, to jakiś punkt odniesienia warto mieć) i okazuje się , że nad samym brzegiem, na półce brzegowej tuż pod skarpą obrośniętą lasem ludzie poustawiali sobie swoje ( hmm jak to nazwać, niech będzie...) letnie domostwa.
Budki, przyczepki (ciekawe jak je tu zaciągnięto???). Każdy ma swój pomościk do łowienia ryb. Dziko strasznie i pięknie strasznie, ale nam w grupie raźniej a i letnicy całkiem przyjaźnie nastawieni. Trochę nam nieswojo, bo przedzieramy się bądź co bądź przez tereny zadomowione ale grzeczni jesteśmy...'Dzień dobry, rybki biorą, tralalala i jedziemy dalej.
Na jednym z pomostów robimy postój. Podziwiamy buszujące rybki, bo woda jak już wspominałam jak w akwarium. Widoczność 100 %.
a potem,
a potem zabłądziliśmy. tzn ścieżka nam się skończyła a pokrzywy zaczęły nas przerastać i jak już podjęliśmy decyzję o powrocie -a ciężko było ją podjąć, bo akurat pięknie z górki było i się pędziło (szkoda tylko, że w pokrzywy) to lunęło i nas zmoczyło.
Nagle przybrałam z 10 kg więcej, w butach chlupotało, rękawy (pelerynka sięgała do połowy rękawów) wykręcałam, a nogi zgiąć nie mogłam, żeby pedałować bo spodnie się kleiły.
Myśl takową miałam, że wycieraczki na oczy by się przydały -czy już ktoś takie wymyślił?
Szczęściem, ciepło całkiem było to cierpień wielkich nie zaznaliśmy :-)
a i droga powrotna całkiem szybko się skończyła -deszcz też.
Zanim dojechaliśmy do naszego biwaku już słoneczko się przebijało więc z uśmiechem wykręciliśmy wodę z ubrań, a potem karkóweczkę z grilla skonsumowaliśmy i do domku wróciliśmy.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
danach
danach - 2012-07-23 11:48
Brzmi to wszystko wspaniale ale poproszę o zdjęcia !!!! zupełnie nie znane mi tereny :)
 
BoRa
BoRa - 2012-07-23 20:47
Danach,
Przykro mi , tym razem zdjęć nie będzie. Wytłumaczenie jest dość oryginalne bo sprzęt fotograficzny pojechał na ...miodowe wakacje :-).
 
mamaMa
mamaMa - 2012-10-03 17:26
Napięcie rosło w miarę czytania!
 
 
zwiedziła 19.5% świata (39 państw)
Zasoby: 451 wpisów451 1604 komentarze1604 2207 zdjęć2207 13 plików multimedialnych13
 
Moje podróżewięcej
14.05.2020 - 29.05.2020
 
 
11.11.2019 - 11.11.2019
 
 
22.10.2019 - 22.10.2019