Z Plitvic jedziemy tak aby jak najszybciej dojechać do morza. Z mapy wynika, że miasteczko Karlobag spełnia te wymagania. Okazało się, że gdy GPS wskazuje że do morza mamy tylko 30 km to przed nami ukazują się w oddali bardzo wysokie góry. Złudzenie przekonuje nas, że góry są bardzo daleko, ale przecież za kilka kilometrów powinno pojawić się morze! gdzieś tam musi już musi być!
Przedzieramy się kamperkiem przez te bardzo wysokie (ponad 1000 m n.p.m.) góry. Trafiamy na opuszczoną wioskę z pozostałymi po wojnie podziurawionymi domami.Bardzo przykry widok. Jeszcze bardziej smutno nam się zrobiło jak przy drodze zauważyliśmy groby żołnierzy, którzy zginęli tu w zasadzce. Najstarszy to rocznik 1965, a młodsi mieli zaledwie po 20 lat!!! Chorwaci, ale i Czesi tu spoczywają. Jakie to straszne.
Stromymi serpentynami zjeżdżamy podziwiając w dole morze i wyspy . Widok jest cudny i tylko kierowca minę ma zatroskaną, bo bezpieczny zjazd po stromych serpentynach jest nie lada wyczynem.
Z Karlobagu kierujemy się w kierunku Zadaru. Droga malowniczo prowadzi nad samym brzegiem morza, co na początku urzeka, a po godzinie (no może dwóch) zaczyna być uciążliwe, bo każdą zatoczkę każdy cypelek objeżdżamy, przejeżdżamy przez miasteczka, cały czas nad samą wodą wiec cel się przybliża dużo wolniej niż byśmy sobie tego życzyli.
Obserwacje – między drogą którą jedziemy (jedyną w tej okolicy) a morzem , pozawieszane są na półkach skalnych apartamenty. Jeśli ktoś lubi tylko morze (plaża kamienisto betonowa) to idealne miejsce, ale tu na spacer nie ma gdzie pójść, chyba że tą wąską drogą, którą właśnie my jedziemy (bez pobocza) ! Ale właściwie to dokąd iść, skoro miasteczek tu nie ma?
Wreszcie dojeżdżamy do większego miasteczka Starigrad.
c.d.w następnym wpisie