Nadszedł moment wylotu. Jesteśmy już na lotnisku.
Seniorka, pouczona o restrykcjach zawartości bagażu podręcznego wszystke płyny pięknie popakowała w woreczki strunowe. Podczas sprawdzania przez służby celne jestem dumna. Poszło jak spłatka.
Ze mną gorzej!
Babci zestresowała się, gdy załapałam sie na masaż całego ciała, po tym jak moje buty okazały się bardzo muzykalne i radośnie zabrzęczały na bramce.
Potem już było fajnie.
Wizyta w perfumerii. Seniorka zaaplikowała na siebie testową próbeczkę perfum wartości naszych biletów lotniczych. Pachniały pięknie, przez cały lot uprzyjemniały nam podróż.
Wsiadanie do samolotu do przyjemnych nie należało, bo siedzenia nie są numerowane i nie wiedzieć dlaczego wszyscy pchali się do samolotu.
Seniorka zapytała: czyżby mogło zabraknąć miejsc i ostatni lecieliby na stojąco?
POzostawiam to pytanie bez odpowiedzi.
Startujemy.
Ja to lubię!!!
Babcia też!
dreszczyk przyjemnych emocji, gdy silniki wchodzą na najwyższe obroty, chwilę podskakiwania na nierównościach pasa startowego i wiuuuuu - pędzimy w przestworza , w kierunku nieba.
PIlot przedstawia się w całkowicie niezrozumiałym dla mnie języku angielsko-irlandzkim.
i zaczyna się!!!
Stewardesy i stewardzi teraz mają zupełnie inne zadania niż kiedyś!!!
W sumie są bardziej sprzedawcami niż serwisantami.
Do kupienia było wszystko (oprócz ciuchów, ale myslę że niedługo i to będą sprzedawać).
Jedzenie, picie, gazety - Ok rozumiem
lotto- można wygrać milion Ok - może być fajnie wygrać pod niebiem milion i podzielić się ze współpasażerami.
ale czy ktoś mi może wytłumaczyć, dlaczego w samolocie sprzedają papierosy! Przecież na całym pokładzie jest zakaz palenia !?!?!