Baseny z wodą termalną Tatralandia i GinoParadise Besenova, (po Polsku Beszeniowa) oba ośrodki położone w pobliżu Liptovskiego Mikulasa i oba godne polecenia, zwłaszcza dla tych co tak jak ja kochają relaks w cieplutkiej wodzie.
W obu termach są zwariowane zjeżdżalnie, ale ja z nich nie korzystałam, więc w tym temacie nie będę się wypowiadać.
Obserwacje poczynione są zimą – latem zapewne zakres otwartych na zewnątrz basenów jest dużo większy.
Ceny: możliwość całodziennego pobytu lub 3 godzinnego pobytu. Wersja bilet całodzienny polecam latem, gdy można polegiwać na słońcu, nam 3 godzinne moczenie całkowicie wystarczyło.
Cena za 3 godziny 19 Euro (tu i tu) obejmuje wszystko oprócz świata saun i wellnessu. Pod słowem wszystko mam na myśli baseny zewnętrzne, wewnętrzne wraz z zamontowanymi jacuzzi i kilometry zjeżdżalni.
W Besenovej jest do wyboru bilet w opcji ekonomicznej - 11 E za 3 godziny i obejmuje tylko baseny na zewnątrz. Będąc tam po raz drugi skorzystaliśmy z tej opcji i nam to całkowicie wystarczyło. Opcja ta nie zawiera zjeżdżalni (i tak nie zjeżdżam), basenów wewnątrznych (przepełnionych, że nie chce się wchodzić i dwóch jacuzzi usytuowanych na zewnątrz w atrium budynków z basenami) jedyne czego ewentualnie mogłabym żałować to brak dostępu do basenu ze sztuczną falą, która jest włączana raz po raz w głębokim basenie usytuowanym w sekcji basenów wewnętrznych dla dzieci. Jacuzzi (to w atrium, przyjemne i ciche, ale woda czysta (nie termalna) więc można sobie odpuścić.
W Besenovej najbardziej polubiliśmy zewnętrzne baseny. Pierwszy po lewej z wodą 38 C , w poziomem wody do pasa, siada się wokół ścianek i czeka, aż woda zabulgocze rozpieszczając nasze znęczone ciała, od czasu do czasu na środku basenu woda spływa z parasolki, pod którą pomasować sobie można barki i plecy. Opary wody unoszą się tajemniczo, ale ma to zbawienny wpływ na nasz układ oddechowy.
W basenie obok woda rozkosznie ciepła, a przy wylotach wręcz gorąca, tu masaże (na siedząco) są tylko przy jednej ścianie (tej na prawo od drabinki).
W tym basenie długo nie należy przesiadywać, bo wysoka tempertura bardzo osłabia.
Trzeci basen, najdalej oddalony, z wodą dużo chłodniejszą, ale nadal na tyle ciepłą, że przy temperaturze otoczenia około 0 C przyjemnie się w nim siedzi. Przy ściankach basenu są leżanki z masażami oraz na środku parasolka z tryskającą, masującą wodą.
Cóż jeszcze należy wiedzieć o Besenovej?
Na zewnątrz poruszamy się rozebrani, w strojach brrrr zimno.
Najtrudniejsze jest dobiegnięcie z szatni do pierwszego basenu, potem przebieganie pomiędzy basenami jest już łatwiejsze, bo ciało nagrzane jak z sauny, choć naprawdę trudno jest się zdecydować na opuszczenie cieplutkiej wody, aby przebiec w mroźnym powietrzu do następnego basenu. Niektórzy sobie radzili i zabrali szlafroki.
Woda termalna ma, powiedzmy delikatnie, nieciekawy kolor i nasze stroje na pamiątkę pobytu w termach przybrały na stałe już taki kolor.
Tatralandia – niestety nieznacznie przegrała z Besenovą w mojej ocenie., ale na początek jej plusy:
bardzo przyjemne wnętrze, z palmami i olbrzymim statkiem pirackim na środku basenów wewnętrznych.
Baseny wewnętrzne podzielone na cztery sekcje z wodą czystą i morską. Podświetlane na różne kolory, co stwarza przyjemne wrażenie. Pośrodku bar, z którego możesz skorzystasz będąc w wodzie w jednym z 4 basenów. Drinki chyba nie były dobre, bo nikt nie dopijał do końca.
Pod statkiem ukryty jest maleńki basen do nurkowania. Czekają na Ciebie maski do nurkowania i już możesz odkrywać skarby, muszle i niespodziankę, której bez maski absolutnie nie widać (nie piszę co, by nie psuć zabawy). Ten basen bardzo mi się podobał, bo tu było cicho a woda przybierała bajeczne kolory.
W kolejnym pomieszczeniu był następny basen i też miał stanowiska z masażami.
No dobrze – tylko, że wszystkie te baseny nie miały wody termalnej!!!
Basen z wodą termalną jest jeden, tylko na zewnątrz. Wejście do niego nie było tak bolesne jak w Besenovej, bo wchodzi się z pomieszczenia do śluzy wypełnionej wodą, z oddzielonymi pasami kurtyny, które gdy już pokonasz jesteś zanurzona w wodzie, więc o wychłodzeniu ciała nie może być mowy.
Woda cieplutka o kolorze hmmm, no taka uroda termalnej wody.
W basenie rozciągnięta siatka do gry, dużo piłek do grania, kosze do koszykówki i ścianka wspinaczkowa- jak spadniesz to plums do wody. Fajne, ale...
ja szukałam relaksu, a tu nie było miejsc do siedzenia i tylko 1 punkt gejzer z masażami. Szybko nam się znudziło stanie w termalnej wodzie i w ten sposób Tatralandia nieznacznie przegrała z Besenovą.
minusy – tu i tu mało szafek, ciasne przebieralnie podzielone na damskie i męskie (to trzeba wiedzieć, bo my spakowaliśmy wszystko do jednej torby i musieliśmy się przepakowywać).
plusy – organizatorzy przygotowali noclegi na terenie basenów (w Basenovej goście wychodzili z pokoi hotelowych wprost do basenów) , a w Tatralandi miasteczko z bungalowami tuż przy obiekcie. _
Uwaga dla narciarzy! Z tego miasteczka w Tatralandii wcale nie jest tak super blisko do wyciągów na Chopoku! (23 km) Basenova jest jeszcze dalej (33 km), ale tu jest ewentualnie bliżej do wyciągów na Ski park Ružomberok Malino Brdo (15 km)
.
http://www.ginoparadise.sk/index.php/sk
http://www.tatralandia.sk/pl/tatralandia/o-nas/
i najważniejsze co trzeba wiedzieć – po kąpielach w termach strasznie chce się pićććć! Przygotujcie sobie zawczasu coś do picia.
To już ostatni wpis z naszego pobytu na Chopoku
Mam nadzieję, że przekonałam Was do odwiedzenia Demanovskiej doliny , a zatem miłego pobytu
BoRA