Po zauroczeniu się pałacem przywiozłam sobie go do domku - bagatela - w 1500 częściach.
Układanie wieżyczek i okienek i innych szczegółów architektonicznych sprawiło mi wiele frajdy. Teraz front zamku i wszystkie jego smaczki znam prawie na pamięć.
Natomiast sosna i niebo och to było piekło. Na całe szczęście w momentach zwątpienia czy dam radę wspomagała mnie rodzinka, tak więc wspólnymi siłami na pamiątkę mam ...popatrzcie na zdjęcie.